Translate

czwartek, 8 grudnia 2016

Warsztaty świąteczne, kiermasz w Smolcu.

I bach, grudzień w pełni...
Powoli ogarnia nas przedświąteczna gorączka, ale ale, nie dajmy się zwariować :) Warto w tym wszystkim znaleźć chwilę dla siebie i dla swojej pociechy, i na przykład zajrzeć do nas na warsztaty :) Już trzeci rok z rzędu się odbywają w Kwiatowym Studio, i zawsze jest to twórczy i pełen radości rodzinny czas.

WARSZTATY ŚWIĄTECZNE: KULA ŚNIEŻNA, BOMBKA, LAMPION.
W tym roku 2 terminy:
11 grudnia, godz. 11.00 KT Kwiatowe Studio, Wrocław, ul. Jedności Narodowej 155, koszt 30 zł/osoba.
17 grudnia, godz. 11.00 Klub Pod Kolumnami, Wrocław, pl. Św. Macieja 21, koszt 20 zł/osoba.
W cenie wszystkie materiały, prace po zajęciach stają się własnością uczestników.
Zapisy: wszechpracownia@wp.pl, tel. 698-830-708.
Ilość miejsc ograniczona!

 
O warsztatach:
Zajęcia przeznaczone dla dzieci i dorosłych. Będziemy ozdabiać przy użyciu różnych technik plastycznych styropianowe i drewniane bombki, wykonamy kulę z padającym śniegiem i zimowy lampion.
Zapraszamy całe rodziny!!



***************************************************************************************
A dla tych, którym mało będzie własnoręcznie wykonanych cudeniek, zapraszam na kiermasz do podwrocławskiego Smolca :). Do 23 grudnia włącznie.
Znajdziecie tam moc pięknych, ręcznie wykonanych, czy ozdobionych rzeczy, będzie można też porozmawiać z przemiłymi właścicielami rodzinnej pracowni Siedem Kruków i napić się gorącej herbaty.
Będą tam również dostępne takie oto wszechpracowniane wytwory:

Herbaciarka 4x

Pudełko drewniane
Różany kufereczek
Świecznik drewniany
Świecznik
 
Naszyjniki z łyżek :)



Herbaciarka 4x



ZAPRASZAMY!!!

czwartek, 6 października 2016

Desko-wieszak lawendowy i warsztaty.

Lato nas rozpieściło pod koniec i teraz już się za nim tęskni...
Dla mnie nie ma lata (ba, życia!) bez lawendy: hoduję w donicach, pokradam u Mamy, wącham i ogólnie uwielbiam: jej zapach, kolor, dobroczynne właściwości...

Co jakiś czas muszę (must :) stworzyć jakąś pracę z tym motywem. Tak stało się i teraz, powstała ta oto deseczka, która jest jednocześnie wieszakiem, np. na bukiecik suszonej lawendy ;)
Albo fartuszek,
albo smycz z kluczami.
Albo łapkę kuchenną, lub lnianą ściereczkę.

W każdym razie na coś lekkiego, jak lato :)


Przy okazji zapraszam na warsztaty, na których już w najbliższą sobotę będziemy ozdabiać podobne deseczki (lub-jeśli ktoś zapragnie-klasyczne wieszaki na ubrania) używając papierów i serwetek z motywami oczywiście lawendy...

Zrobimy też bukiecik z lawendy suszonej i jak zwykle będzie twórczo, zabawnie, inspirująco...
Szczegóły warsztatowe poniżej.


Uściski!!
Kasia

Ozdobimy drewnianą deskę-wieszaczek z użyciem motywów lawendy, zastosujemy jedną z technik postarzania drewna (przecieranie).
A na koniec zrobimy pachnący bukiecik z suszonej lawendy,
i tym sposobem lato będzie z nami przez cały rok!
Deska taka stanie się klimatyczną i niepowtarzalną dekoracją kuchni, pokoju, przedpokoju.


08.10. 2016 (sobota), godz. 11.00-13.00 Wrocław, Kwiatowe Studio, ul. Jedności Narodowej 155
Koszt: 60 zł/osoba (w cenie wszystkie materiały), obowiązują zapisy: wszechpracownia@wp.pl, tel. 698-830-708.


 


poniedziałek, 25 lipca 2016

Tym razem konie...

Witajcie po latach świetlnych...
Serio głupio aż mi się zrobiło, jak zobaczyłam datę ostatniego wpisu :)

Tak się składa, że jestem na wakacjach w miejscu, do którego jeżdżę co roku, i przypomniały mi się pudełka, które wykonałam akurat będąc tu 4 lata temu...

A że aktualnie nie posiadam odpowiednich zdjęć ostatnich rzeczy, które zrobiłam (zwyczajnie nie miałam weny, ani gdzie ich ustawić do sfotografowania w taki sposób, aby wydobyć ich cały urok ;), wrzucam te akurat koniki... Mam niejasne wrażenie, że już kiedyś o nich pisałam, ale jeśli nawet, to kto to pamięta...

A że wakacje to taki czas, że nawet zatwardziałe mieszczuchy pewnie choć raz przewiozą dupkę na jakimś nadmorskim kucu, tym bardziej nie waham się użyć tych zdjęć ;)

Jedno z pudełek powstało dla mojej chrześnicy Julki, drugie dla mojej chrześnicy Sary.

Pierwsza nadal jest zapaloną i aktywną "koniarą", drugiej już przeszło...

Z ciekawostek: po raz pierwszy zastosowałam tutaj kredki akwarelowe (tło pędzących koni na pierwszym pudełku).
Generalnie dość długo zeszło mi na tych szkatułkach, być może są trochę "przemęczone" (te złote reliefy, po co, ach po co?...), teraz bym już zupełnie inaczej temat ugryzła... Ale takie spojrzenie z perspektywy też dobrze robi.

Cieszę się, że udało misię napisać i dać znaka, że jeszcze żyję blogowo :)

Uściski z nad Jeziora Wieleńskiego!

Pudełko dla Julki:






I zachowało się tylko jedno zdjęcie pudełka dla Sary. Nie wiem, czemu, trochę szkoda.


poniedziałek, 28 marca 2016

Kanka na mleko w wiosennym klimacie

Witajcie w ten wielkanocny wieczór :),

Długo szukałam pomysłu na tą kankę. Wiedziałam, że chcę ją przerobić na sielsko-wiejsko, i że raczej na pewno będa to krowy.
Kanka jest stara, u mnie już ze 20 lat, a wcześniej, któż to wie? Dostałam ją w prezencie od mojego ówczesnego wielbiciela w prezencie urodzinowym (miałam wtedy niezłego kręćka na punkcie krów) i służyła mi dzielnie jako wazon, albo nawet po prostu jako ozdoba.

Tak wyglądała:


Aż końcu jednak znudziła mi sie jej aluminiowość i tak to się właśnie skończyło :)
Najpierw pomalowałam ją kilkoma warstwami Flugger Interior Fix, użyłam 2 różnych serwetek i 3 kolorów farby. Wykończona jest matowym lakierem Autentico.

KankaPosiada oczywiście pewne niedoróbki (pozostawione na pózniej :), ale chyba już ich nie poprawię-taka pozostanie trochę niedoskonała, bardziej dzięki temu naturalna...


Dopiero patrząc na zdjęcia pomyślałam, że w ogóle nie pomalowałam metalowej części rączki, i zastanawiam się, czy tego nie zmienić-jak myślicie? Może taka pozostać?
Pokrywka, ponieważ jest wgnieciona, chyba nie doczeka się metamorfozy...


wtorek, 23 lutego 2016

Nowe życie puszki-druga odsłona :) a wcześniej rozważania...

Witajcie!

Źle mi z tym, że tak mało czasu mam na mojego bloga, a wiem jak ważne jest, żeby pisać regularnie. Może być krótko, nie musi być o nie wiadomo czym, o nie wiadomo jakich dziełach... Sama wolę zaglądać na blogi, gdzie "się dzieje", jest jakaś pulsacja myśli, emocji, codzienności nawet...

Takie pisanie jest też ważne dla samego autora, ma moc porządkującą, oczyszczającą (tak tak!), kształtują się i ćwiczą zdolności formułowania myśli, zamieniania ich w słowa...
Podczas pisania coś się wyjaśnia, rozjaśnia, coś poluzowuje, ulatuje. Ale też i "wlatuje": spokój? relaks? poczucie, że się podzieliło z kimś?

Może to takie oczywiste i banalne, ale pisanie (czegokolwiek: bloga, sekretnego dziennika, listów, wierszy, opowiadań) to też gimnastyka nie tylko dla mózgu, ale i dla duszy. A żeby jakakolwiek gimnastyka przyniosła efekty, musi być regularna (kolejny banał :)



Nie będę w tym miejscu składać obietnic częstszego pisania, bo wiele już obietnic złożyłam na tym blogu,
i co? :) Uświadomiłam sobie, że mój problem polega też na tym, że napisanie posta to dla mnie wielkie przedsięwzięcie: trzeba usiąść do kompa, (wcześniej znaleźć chwilę spokoju i skupienia), zrzucić zdjęcia (wcześniej je zrobić :), itepe, itede....
W moim ostatnio mocno zabieganym życiu misja niemalże impossible... A przecież to wcale nie musi tak wyglądać... Plan na dziś: zaprzyjaźnić się ze smartfonem w kwestii pisania na nim: w autobusie,
w poczekalni, w każdej "wolnej chwilce". Nawet zapisywać luźne myśli, zdania, spostrzeżenia...

Dobra, ale miało być o puszkach :)

W jednym z pierwszych moich postów opisywałam metamorfozę  puszki klik
Od tamtej pory co jakiś czas sięgam po to tworzywo recyklingowe, zwłaszcza podczas pracy z dziećmi. Puszki mają ten minus, że trzeba je zebrać (miejsce!), umyć, usunąć etykietkę. Poza tym same plusy. Dobrze się je dekupażuje, maluje, może potem pełnić wiele funkcji. Poza tym, jeśli chcemy przeprowadzić fajne zajęcia dla około 30 dzieci,
a funduszy mało, to wystarczy, ze każde dziecko przyniesie puszkę po groszku lub fasolce...

Poniżej kilka puszkowych realizacji moich i "moich" dzieci, może się zainspirujecie :)
Pozdrawiam!

Puszki obłożone masą szpachlową i pokryte malutkimi muszelkami przywiezionymi z Grecji :)


 "Gładkie" puszki po kawie...


 

Puszka z drobiem


Pucha po kawie Riccore

Obklejone materiałem: stara podkolanówka, satynowa tkanina, tasiemka:

 
 

Jesienne. Z resztek serwetek, z fakturką, złoceniem. Fakturka jest chyba z resztek masy szpachlowej.







W sweterkowym wdzianku. Pod sweterkiem jest biały karton, przyklejony na puszkę.

 
 

 

 I kilka puszek ozdobionych przez dzieci na zajęciach w MDK Fabryczna: