W związku z tym mój drugi seryjny okrąglak szczęśliwie wpisuje się w okoliczności przyrody i pory roku, a raczej kwitnienia. Nieważne, że powstało to pudełeczko chyba jeszcze w kalendarzowej zimie i znalazło nowy domek podczas Ręki Dzieła Festu...
Wieczko pudełka poszło mi nawet sprawnie, w sensie, że wiedziałam, jaki efekt chcę osiągnąć i to mi się udało. Gorzej było z dołem, raz po raz korciło mnie, co by dodać jakiś element pasmanteryjny, np. czarną koronkę... Albo wstążeczkę... Albo jakieś perełki...
Ale w końcu nic nie dodałam, i chyba dobrze. Pudełko zostało wykonane przy użyciu standardowych środków do decoupage, czyli serwetka, farby akrylowe, czarna patyna (bez której ostatnio nie mogę się obejść), lakier połysk.
To chyba tyle, nie ma co się więcej rozpisywać.
Na końcu piwonie prawdziwe, te, które mi tak pachną... Że ach...:)
Dobrej nocy.
Piekne pudełko. Zauroczyło mnie
OdpowiedzUsuńDziękuję Edytko :)
UsuńPrzysmolonej piwonii jeszcze nie widziałam :) no i proszę - jest :))
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie wyszło Ci to pudełko
Jak je wykonałam to tak mi się skojarzyło - że właśnie "przysmolona"... I tytuł chwytliwy jest ;) Dziękuję za odwiedziny! :)
Usuń