Translate

środa, 29 maja 2013

Był sobie chlebak (smutny)...


W oczekiwaniu na sfotografowanie bieżących prac (oraz na dokończenie tych zaczętych, już-już prawie gotowych), opowiem dzisiaj o naszym pojemniku na chleb, zwanym popularnie chlebakiem. Czaiłam się na niego już dłuższy czas, gdyż napawał mnie smutkiem z powodu swojej zwykłości, przeźroczystości i plastikowości przede wszystkim... Jak większość rzeczy był on w tym domu przede mną ;), więc z szacunku długo te cechy chlebaka znosiłam, aż któregoś dnia, po uprzednim wyklarowaniu się WIZJI, trafił on na mój "warsztat".



Wizja chciała, żeby nowe szaty chlebaka pasowały do szafeczki na klucze, wiszącej w naszej kuchni, a wykonanej przeze mnie jakieś 2 lata temu. A ponieważ z ozdabiania szafeczki zostało mi co nieco serwetki w miechunki (tudzież zwane papryczkami ;), nie było co się dalej zastanawiać. Tak oto się ona prezentuje:



Nie miałam żadnego stylowego klucza :(
Może o tej szafeczce kiedyś więcej napiszę, gdyż jestem z niej zadowolona (a była jednym z moich pierwszych dekupażków), ale wróćmy do...

1. Po rozmontowaniu chlebaka na części, standardowo pojechałam całość (oprócz brązowych elementów) białą farba akrylową Maimeri (jest dosyć przyczepna do plastiku). 
2. Następnie wykonałam czerwone "paski" gotową farbą średniej jakości. 
3. Tą samą farbą pomalowałam "podstawę" pojemnika.

4. Następnie powycinałam papryczki, nie robiąc tego (przyznaję) zbyt dokładnie. Myślałam, że i tak po przyklejeniu będę je obmalowywać czarną farbą, więc nie będzie tej niedokładności widać. Się na tym przejechałam, bo jednak trochę pod farbą widać i wiem, że trza albo barrdzo dokładnie wyciąć motyw, albo "wydrzeć" przy pomocy mokrego pędzelka. Wtedy kontury będą łagodniejsze i łatwiej zleją się z tłem. 

5. Po przyklejeniu motywów nastąpiło domalowywanie czarnego tła, co jest zajęciem trochę żmudnym (czy z tego powodu tak mało widać w necie dekupażów na ciemnym tle?)
Na koniec nie mogłam sobie odpuścić mojego ukochanego Bronzo 475 (dziewczyny lubią brąz, he he, jak śpiewa znany polski piosenkarz), którym pojechałam też czerwoną podstawkę i boczne elementy mocujące. 

Pojemnik wycięty z kontekstu :)

Z boku - ależ blask, ojj...
O lakierowaniu trza również wspomnieć dla porządku... Miałam tylko akuratnie jeden rodzaj lakieru (V33 satyna), który w tym przypadku jest trochę zbyt błyszczący. Chyba go przemaluję jakimś matem, a może mi przejdzie?

I to można rzec całość metamorfozy smutnego chlebaka... Chociaż, nie do końca. Nie pokazuję wnętrza chlebaka, gdyż z powodu ówczesnego braku pomysłu pozstało ono w niezmienioniej formie. Zamierzam się jednak za nie kiedyś wziąć, myślę o pomalowaniu jakoś, zobaczymy... 

Życząc smacznego chleba powszedniego zapowiadam na następny raz drób, albo róże, albo lawendę. Zobaczymy, co się szybciej dokończy :)

Trochę z boku, trochę z góry
Tył

I ostatnie...

5 komentarzy:

  1. Fajnie opisałaś przebieg zdarzeń :) Ten twój Bronzo wygląda ciekawie i metalicznie - taki jest?

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam! Tak, jest to farba metaliczna, ale nie nachalnie :) tzn. metalizuje pod światło, inaczej też wygląda na ciemnym tle. Fajnie sprawdza się do delikatnego "brudzenia", postarzania i w ogóle jest uniwersalny. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa praca :)Zapraszam do grupy na Facebooka -Decoupage-moje hobby .Można sie reklamować ,chwalić ,wymieniać serwetkami itd.Pozdrawiam
    https://www.facebook.com/groups/159344434249355/

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem co jest fajniejsze: chlebak czy Twoja historyjka? Wiem - jedno i drugie jest fajne :)
    Gosia

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję, dziękuję :) Trochę się bałam czarnego tła, ale czasem warto zaryzykować. Obiecuję ryzykować częściej ;)

    OdpowiedzUsuń