A ja stworzyłam miskę szklaną, tzn. została ona wcześniej stworzona przez małe chińskie rączki, chociaż to szkło, to może nie przez takie małe...:) Ale raczej z pewnością chińskie...
No niestety, pewnie niejednej czytelniczce/czytelnikowi tego bloga zdarza się kupić coś w Tesco, Ikei, Pepco, Home And You lub innym tego typu przybytku chińszczyzną stojącym...
Tak właśnie było z tą michą rodem z Pepco, zakupionej właśnie w celu testowania różnych technik dekupażowych i około...
Co zostało tej misce zrobione? ;)
Otóż...: farba (kolor w zamyśle miał być turkusem), spękania dwuskładnikowe, które okazały się szczelinami, żeby nie powiedzieć: rowami :) Pasta Antique Gold, lakier szklący Maimeri i odrobina decoupage. Miskę planuję wypalić w piekarniku (zgodnie z zaleceniami na etykiecie lakieru szklącego), co by utrwalić, utwardzić na wieki i uczynić odporną na zmywarkę....:) :)
Ale co ma do tego księżyc? Otóż nie, właśnie chodzi o słońce!!! Kiedyś weszłam do domu około 19 wieczorem, kiedy to słońce wpada do mojego pokoju i przedpokoju przepięknym strumieniem, wydobywając przy okazji matową artystyczność szyb okiennych, powodując szalony taniec kurzu i inne słodko-gorzkie zjawiska wizualno-oddechowe ;)
A więc ślepa na wszelkie wydobyte przez ostre słoneczne światło objawy zaniedbania i zapuszczenia, postanowiłam być ponad takimi drobiazgami, złapałam michę i zaczęłam łapać w nią te ostatnie słoneczne promienie...
Efekt jak zwykle z nutką niedosytu, brakuje mi zdjęcia dolnej zewnętrznej części miski, ale co tam... Nie zanudzam, popatrzcie!! :)