Moi drodzy,
dziś przedstawiam rozpiskę grudniowych warsztatów, na które serdecznie zapraszam do pięknego wnętrza Kwiatowego Studia :)
1. Rodzinne warsztaty tworzenia ozdób świątecznych
Zajęcia przeznaczone dla dzieci i dorosłych. Zabierz
własne lub pożyczone ;) dziecko i przyjdź! Będziemy ozdabiać przy użyciu
różnych technik plastycznych styropianowe i drewniane bombki, wykonamy
zimowy świecznik-lampion, który rozjaśni mroki grudniowej nocy, nauczymy
się robić recyklingowe zawieszki na choinkę i dodatki do prezentów...
A przede wszystkim będziemy się świetnie bawić. :)
Kiedy? 7 i 14 grudnia 2014 (niedziela), godz. 16.30. Czas trwania: 2 godziny.
Dla kogo? Dla dzieci od lat 6 wraz z opiekunem (mama, tata, babcia, siostra, itp. :)
Gdzie? KT Kwiatowe Studio, ul. Jedności Narodowej 155
Prowadzenie: Katarzyna Konarska
Koszt: 60 zł za parę dziecko+dorosły (dopłata za kolejne dziecko: 10 zł)
W cenie wszystkie materiały.
Zapisy: wszechpracownia@wp.pl, tel. 698-830-708, lub bezpośrednio w kwiaciarni.
Ilość miejsc ograniczona!
2. Warsztaty zdobienia biżuterii - w ramach Grudniowej Nocy Nadodrza.
Zbliża się gorący i wariacki okres szukania i
kupowania prezentów dla bliskich. Jednego i drugiego możesz uniknąć
przychodząc na nasze warsztaty! Po pierwsze: własnoręcznie ozdobisz
kolczyki lub bransoletkę, które będziesz mogła/mógł podarować bliskiej
osobie, po drugie: podarujesz sobie w tym zapracowanym czasie chwilę
odprężenia i relaksu w twórczej atmosferze, przy gorącej kawie i
ciastku.
Ozdobimy komplet drewnianej biżuterii przy użyciu techniki
decoupage, będziemy malować farbami akrylowymi, bejcować i lakierować.
Kiedy: 13 grudnia 2014 r. (sobota), godz. 17.00, czas trwania: 2 godziny
Gdzie: KT Kwiatowe Studio, ul. Jedności Narodowej 155
Koszt: 50 zł/osoba
Zapisy: wszechpracownia@wp.pl, tel. 698-830-708
Ilość miejsc ograniczona!
3. Pudełeczko, szkatułka, a może świecznik? Warsztaty decoupage dla początkujących.
Ostatnia okazja do zrobienia niepowtarzalnego prezentu
pod choinkę (komuś, lub sobie :) i zażycia chwili relaksu przed
świątecznymi przygotowaniami. Na zajęciach zaznajomimy się z bardzo
starą techniką dekoracyjną, dającą nieograniczone możliwości,
pozwalającą zwykły przedmiot przemienić w małe dzieło sztuki :) Nie jest
wymagane posiadanie umiejętności plastycznych. Warsztaty obejmują:
- Zapoznanie z podstawami techniki serwetkowej i pracy z papierami do decoupage
- Wprowadzenie w świat przedmiotów do ozdabiania, preparatów i narzędzi
- Samodzielne ozdobienie 1 przedmiotu drewnianego techniką serwetkową lub przy użyciu papieru do decoupage.
Kiedy: 21 grudnia 2014 r. (niedziela), godz. 16.00, czas trwania: 2,5 godziny
Gdzie: KT Kwiatowe Studio, ul. Jedności Narodowej 155
Koszt: !!!Specjalna cena:70 zł/osoba!!! Kawa i coś słodkiego w cenie.
Zapisy: wszechpracownia@wp.pl, tel. 698-830-708
Ilość miejsc ograniczona!
Niestety nie działa chwilowo opcja dodawania zdjęć, więc przykładowe fotki w czasie późniejszym.
Serdecznie zapraszam!
Ozdabianie, przetwarzanie, artcykling, decoupage... To coś, co mnie cieszy, relaksuje i coraz bardziej opanowuje moje życie. Będę dzielić się z Wami moimi pomysłami na metamorfozy rzeczy i rzeczywistości :). Zapraszam !!!
Translate
czwartek, 4 grudnia 2014
niedziela, 30 listopada 2014
Lampa i lampka, i sklep Upart.com.pl
Wreszcie pokażę coś w miarę świeżego... W miarę :)
Wprawdzie pomiędzy tymi lampami a dniem dzisiejszym poczyniło się to i owo, ale niektóre to były chałturki niewarte aż zaprezentowania na blogu, a niektóre tak szybko poszły do ludzi, że nawet się nie zdążyło fotek cyknąć... Eh, wprawdzie zrobiłam takim dwóm kotom zdjęcie telefonem, ale wyszło mocno średnie. Koty były na puszkach po mleku modyfikowanym (wiem, brzmi intrygująco :)), połączone z kratką czarno-białą, może kiedyś jednak je pokażę...
Pozostajemy w kolorystyce czarno-białej, z małą domieszką srebra.
Ale zacznijmy od początku: moja znajoma, Agnieszka, która wtedy jeszcze nie była moją znajomą, wynalazła mnie na Fejsbuku i zaprosiła do współpracy. Otworzyła sklep, w którym znajdziecie tylko i wyłącznie rzeczy wytworzone z materiałów pochodzących z recyklingu, lub takie, które dostały "drugie życie". Jest tam parę rzeczy mojego autorstwa, między innymi rzeczone lampy. Obie zostały wynalezione przez Agę na Młynie, czyli wielkim targowisku, które odbywa się we Wrocławiu w każdą niedzielę i na którym znajdziecie wszystko: od staroci, po ciuchy, spożywkę i żywe zwierzęta.
Lampa nr 1 była zwykłą białą metalową kulą i została przyozdobiona techniką decoupage: z trzech serwetek wycięłam kwadraty jednakowej wielkości. Przyklejanie ich na kulistą powierzchnię było nie lata wyzwaniem... Miejsca "pomiędzy" wypełniłam srebrną pastą pozłotniczą Goldfinger.
Polakierowałam lakierem w sprayu...
Wybaczcie tylko jedno zdjęcie (niewiemjaktosięstało) a drugie ze strony sklepu...
Lampka nr 2 była tylko kulistą podstawą, nie miała klosza. Aga wymyśliła, żeby zrobić te 2 lampki jako komplet i żeby ta druga miała klosz z puszki...
Zdekupażowanie podstawy poszło mi szybko i sprawnie- serwetkowe kwadraciki wycięłam mniejsze niż na dużej lampie.
Gorzej było z kloszem... Najpierw nie mogłam znaleźć odpowiedniej wielkości puszki. Kupiłam ananasy-okazała się za mała.
Puszka po psiej karmie od siostry-za duża.
Kupiłam brzoskwinie-na drugi dzień skapnęłam się, że puszka ta nie ma tego magicznego wihajstra do otwierania, tylko trzeba ją otwieraczem - a to już brzydka sprawa, krwiście się może skończyć dla łapek...
W końcu, po obejściu wielu sklepów, natrafiłam w Lidlu na odpowiednią pod każdym względem puchę, która kryła brzoskwinie, z lubością szybciutko pożarte przez dzieciaki.
Kiedy już pucha była pusta, nalałam wody i fru do zamrażarki...
Potem w ruch śrubokręt krzyżakowy i młotek i stuk puk, rzeźbienie dziurek - gwiazdek szybko, zanim lód w środku się rozpuści... Dla niewtajemniczonych: lód jest po to, żeby pucha podczas stukania nie wyginała się.
Zrobiłam. W takie jakby krzyże i kwadraty, co by nawiązywał klosz do podstawy...
Przyszła sąsiadka i stwierdziła, że to się jej kojarzy ze swastyką... Noż... A najgorsze, że to mi też przeszło przez myśl.
No nic, musiałam polecieć po drugie brzoskwinie (co zajęło mi ładnych parę dni :)...
A potem, po ponownym pożarciu brzoskwiń przez dzieciory i ponownym zamrożeniu wody, okazało się, że nie mogę znaleźć tego cholernego śrubokrętu krzyżakowego, co gwiazdki robi...
Co się naszukałam innego odpowiedniego sprzętu do stukania!! Co się naklęłam!! Grrr, wrrrr....!!!!
Aż trafiłam na śrubę taką... Co się nie ugięła pod młotem... I wystukałam toto... I toto się mnie spodobało nawet... I pomalowałam klosz białym Fluggerem, i polakierowałam. I w Uparcie wylądowało. Znaczy w tym Agi sklepie :)
Bo to jest taki adres: Upart.com.pl
Lampka jest lampką nocną, daje miłe ciepłe światło.
Zapraszam-znajdziecie tam wiele, wiele cudów!!!
P.S. dziękuję Andrzejkowi za zdjęcia lampki.
Wprawdzie pomiędzy tymi lampami a dniem dzisiejszym poczyniło się to i owo, ale niektóre to były chałturki niewarte aż zaprezentowania na blogu, a niektóre tak szybko poszły do ludzi, że nawet się nie zdążyło fotek cyknąć... Eh, wprawdzie zrobiłam takim dwóm kotom zdjęcie telefonem, ale wyszło mocno średnie. Koty były na puszkach po mleku modyfikowanym (wiem, brzmi intrygująco :)), połączone z kratką czarno-białą, może kiedyś jednak je pokażę...
Pozostajemy w kolorystyce czarno-białej, z małą domieszką srebra.
Ale zacznijmy od początku: moja znajoma, Agnieszka, która wtedy jeszcze nie była moją znajomą, wynalazła mnie na Fejsbuku i zaprosiła do współpracy. Otworzyła sklep, w którym znajdziecie tylko i wyłącznie rzeczy wytworzone z materiałów pochodzących z recyklingu, lub takie, które dostały "drugie życie". Jest tam parę rzeczy mojego autorstwa, między innymi rzeczone lampy. Obie zostały wynalezione przez Agę na Młynie, czyli wielkim targowisku, które odbywa się we Wrocławiu w każdą niedzielę i na którym znajdziecie wszystko: od staroci, po ciuchy, spożywkę i żywe zwierzęta.
Lampa nr 1 była zwykłą białą metalową kulą i została przyozdobiona techniką decoupage: z trzech serwetek wycięłam kwadraty jednakowej wielkości. Przyklejanie ich na kulistą powierzchnię było nie lata wyzwaniem... Miejsca "pomiędzy" wypełniłam srebrną pastą pozłotniczą Goldfinger.
Polakierowałam lakierem w sprayu...
Wybaczcie tylko jedno zdjęcie (niewiemjaktosięstało) a drugie ze strony sklepu...
Lampka nr 2 była tylko kulistą podstawą, nie miała klosza. Aga wymyśliła, żeby zrobić te 2 lampki jako komplet i żeby ta druga miała klosz z puszki...
Zdekupażowanie podstawy poszło mi szybko i sprawnie- serwetkowe kwadraciki wycięłam mniejsze niż na dużej lampie.
Gorzej było z kloszem... Najpierw nie mogłam znaleźć odpowiedniej wielkości puszki. Kupiłam ananasy-okazała się za mała.
Puszka po psiej karmie od siostry-za duża.
Kupiłam brzoskwinie-na drugi dzień skapnęłam się, że puszka ta nie ma tego magicznego wihajstra do otwierania, tylko trzeba ją otwieraczem - a to już brzydka sprawa, krwiście się może skończyć dla łapek...
W końcu, po obejściu wielu sklepów, natrafiłam w Lidlu na odpowiednią pod każdym względem puchę, która kryła brzoskwinie, z lubością szybciutko pożarte przez dzieciaki.
Kiedy już pucha była pusta, nalałam wody i fru do zamrażarki...
Potem w ruch śrubokręt krzyżakowy i młotek i stuk puk, rzeźbienie dziurek - gwiazdek szybko, zanim lód w środku się rozpuści... Dla niewtajemniczonych: lód jest po to, żeby pucha podczas stukania nie wyginała się.
Zrobiłam. W takie jakby krzyże i kwadraty, co by nawiązywał klosz do podstawy...
Przyszła sąsiadka i stwierdziła, że to się jej kojarzy ze swastyką... Noż... A najgorsze, że to mi też przeszło przez myśl.
No nic, musiałam polecieć po drugie brzoskwinie (co zajęło mi ładnych parę dni :)...
A potem, po ponownym pożarciu brzoskwiń przez dzieciory i ponownym zamrożeniu wody, okazało się, że nie mogę znaleźć tego cholernego śrubokrętu krzyżakowego, co gwiazdki robi...
Co się naszukałam innego odpowiedniego sprzętu do stukania!! Co się naklęłam!! Grrr, wrrrr....!!!!
Aż trafiłam na śrubę taką... Co się nie ugięła pod młotem... I wystukałam toto... I toto się mnie spodobało nawet... I pomalowałam klosz białym Fluggerem, i polakierowałam. I w Uparcie wylądowało. Znaczy w tym Agi sklepie :)
Bo to jest taki adres: Upart.com.pl
Lampka jest lampką nocną, daje miłe ciepłe światło.
Zapraszam-znajdziecie tam wiele, wiele cudów!!!
P.S. dziękuję Andrzejkowi za zdjęcia lampki.
niedziela, 2 listopada 2014
"Szklana niedziela - decoupage na szkle" - zaproszenie na warsztaty
Witam,
szkło jako materiał do ozdabiania metodą decoupage jest wdzięczne - bynajmniej ja nie miałam nigdy żadnych przykrych niespodzianek, a efekty nie raz przerosły moje oczekiwania. Butelki, talerze, słoiczki - wszystko to można naprawdę cudnie przyozdobić.
Dlatego z przyjemnością zapraszam na kolejne warsztaty w Kwiatowym Studio - miejscu, które jest nie tylko kwiaciarnią, ale także miejscem, gdzie odbywają się warsztaty rękodzieła i w którym można nabyć piękne, ręcznie wykonane i zdobione przedmioty (biżuterię, ceramikę, doniczki, kartki okolicznościowe).
Ale wracając do szkła:
Marzy Ci się własna, niepowtarzalna butelka na oliwę w kuchni, butelka na winko domowe lub nalewkę, talerz na owoce lub ciasto, jakiego nikt inny nie ma? Przyjdź na nasze warsztaty i zrób to sama :) Ozdobimy techniką serwetkową szklaną butelkę i talerz. Wykorzystamy specjalny preparat do tworzenia spękań, patyny, pasty pozłotnicze i lakiery szklące.
Kiedy: 9 listopada 2014, godz. 16.00 oraz DODATKOWY TERMIN: 23 listopada, godz. 16.00
Gdzie: KT Kwiatowe Studio, ul. Jedności Narodowej 155
Koszt: 75 zł/osoba
Zapewniam wszystkie materiały, kawa i coś słodkiego w cenie warsztatów :)
Zapisy: wszechpracownia@wp.pl
Ilość miejsc ograniczona!
A oto kilka szklanych prac wykonanych na poprzednich warsztatach:
Jeszcze raz gorąco, serdecznie zapraszamy do nas na warsztaty i zakupy!!
Kasia & Kasia :)
szkło jako materiał do ozdabiania metodą decoupage jest wdzięczne - bynajmniej ja nie miałam nigdy żadnych przykrych niespodzianek, a efekty nie raz przerosły moje oczekiwania. Butelki, talerze, słoiczki - wszystko to można naprawdę cudnie przyozdobić.
Dlatego z przyjemnością zapraszam na kolejne warsztaty w Kwiatowym Studio - miejscu, które jest nie tylko kwiaciarnią, ale także miejscem, gdzie odbywają się warsztaty rękodzieła i w którym można nabyć piękne, ręcznie wykonane i zdobione przedmioty (biżuterię, ceramikę, doniczki, kartki okolicznościowe).
Ale wracając do szkła:
Marzy Ci się własna, niepowtarzalna butelka na oliwę w kuchni, butelka na winko domowe lub nalewkę, talerz na owoce lub ciasto, jakiego nikt inny nie ma? Przyjdź na nasze warsztaty i zrób to sama :) Ozdobimy techniką serwetkową szklaną butelkę i talerz. Wykorzystamy specjalny preparat do tworzenia spękań, patyny, pasty pozłotnicze i lakiery szklące.
Kiedy: 9 listopada 2014, godz. 16.00 oraz DODATKOWY TERMIN: 23 listopada, godz. 16.00
Gdzie: KT Kwiatowe Studio, ul. Jedności Narodowej 155
Koszt: 75 zł/osoba
Zapewniam wszystkie materiały, kawa i coś słodkiego w cenie warsztatów :)
Zapisy: wszechpracownia@wp.pl
Ilość miejsc ograniczona!
A oto kilka szklanych prac wykonanych na poprzednich warsztatach:
A teraz chwila reklamy :) Wyciąg ze strony internetowej :
"KT
Kwiatowe Studio to jedyne takie miejsce, które łączy w sobie cechy
profesjonalnej kwiaciarni z galerią rękodzieła i warsztatownią. Stawiamy
na produkty lokalnych artystów. W swojej ofercie mamy sprzedaż ceramiki
użytkowej, malarstwa, grafiki oraz mebli. Dodatkowo prowadzimy
warsztaty dla dzieci oraz dorosłych w zakresie działań artystycznych i
florystycznych.
Poza naszym Studio - Kwiaciarnią, Galerią oraz Warsztatownią jesteśmy profesjonalną firmą zajmująca się kreowaniem oprawy florystyczno - artystycznej na uroczystości okazjonalne.
Wykonujemy usługi w zakresie kompleksowej organizacji florystyki i dekoracji na uroczystości, w każdym zakresie i różnym profilu.
Wykonujemy dekoracje i kwiaty ślubne, dekoracje dla firm, a także oryginalne, wyjątkowe zlecenia na uroczystości tematyczne i okazjonalne.
Działamy na terenie Wrocławia i okolic.
(Wykonujemy także zlecenia wyjazdowe oddalone od Wrocławia nawet 200 km).
Zapraszamy.
KT Kwiatowe Studio
ul. Jedności Narodowej 155, Wrocław
www.ktstudio.com.pl
kontakt@ktsudio.com.pl
+48 506 461 276
Poza naszym Studio - Kwiaciarnią, Galerią oraz Warsztatownią jesteśmy profesjonalną firmą zajmująca się kreowaniem oprawy florystyczno - artystycznej na uroczystości okazjonalne.
Wykonujemy usługi w zakresie kompleksowej organizacji florystyki i dekoracji na uroczystości, w każdym zakresie i różnym profilu.
Wykonujemy dekoracje i kwiaty ślubne, dekoracje dla firm, a także oryginalne, wyjątkowe zlecenia na uroczystości tematyczne i okazjonalne.
Działamy na terenie Wrocławia i okolic.
(Wykonujemy także zlecenia wyjazdowe oddalone od Wrocławia nawet 200 km).
Zapraszamy.
KT Kwiatowe Studio
ul. Jedności Narodowej 155, Wrocław
www.ktstudio.com.pl
kontakt@ktsudio.com.pl
+48 506 461 276
Jeszcze raz gorąco, serdecznie zapraszamy do nas na warsztaty i zakupy!!
Kasia & Kasia :)
poniedziałek, 27 października 2014
Herbaciarka z ważkami i wazonik
Jakem się rozkręciła z pisaniem, tak parę dni zaledwie minęło, a ja znów tu jestem :)
Dzisiaj chciałabym pokazać malutką, zaledwie dwuprzegródkową herbaciareczkę (to tak na fali ostatnich herbaciarkowych warsztatów, bardzo udanych zresztą).
Pudełeczko powstało jakiś-czas-temu (jct) i już znalazło nową właścicielkę, a może jeszcze kolejną, gdyż nabywczyni Kasia rozważała danie go komuś w prezencie.
Pisałam jtc :) o mojej słabości do ciemnych kolorów, trochę już mi to przechodzi, ale pudełko musiało powstać w owym czasie fascynacji czernią w dekupażu.
Ważki na serwetkowym jasnym, eterycznym tle wydawały mi się za słodkie, za zwiewne, czułam wewnętrzną potrzebę skonfrontowania ich z mrocznym tłem. A żeby nie było tak topornie i całkiem gotycko :), zastosowałam zielone i niebieskie przetarcia.
Oczywiście całe tło jest namalowane i przecierane po przyklejeniu ważek i kwiatów... Gdy rękodzieło pozostaje jedyną formą gimnastyki, to warto się pomęczyć, chociażby dla zdrowotności :)
Całość wylakierowana na połysk (Stamperia).
Wnętrze skrzyneczki jest również freestylowo pomaziane rozcieńczoną nieco farbą w dwóch kolorach.
A na zakończenie dosyć ekscentryczny recyklingowy wazonik z buteleczki po syropie, który swoją kolorystyką i klimatem nawiązuje do ważek :), a wykonałam to dzieło podczas wizyty u (słynnych już na moim blogu :) Romanów w Jedlinie Zdroju, gdzie odpoczywałam po warsztatach dla nauczycielek. I zrobiliśmy sobie takie dekupażowe after party... Dodam, że wazonik jest obklejony ścinkami serwetek, więc jest recyklingowy TYM BARDZIEJ :)
Życzę udanego i pięknego tygodnia! Kacha
Dzisiaj chciałabym pokazać malutką, zaledwie dwuprzegródkową herbaciareczkę (to tak na fali ostatnich herbaciarkowych warsztatów, bardzo udanych zresztą).
Pudełeczko powstało jakiś-czas-temu (jct) i już znalazło nową właścicielkę, a może jeszcze kolejną, gdyż nabywczyni Kasia rozważała danie go komuś w prezencie.
Pisałam jtc :) o mojej słabości do ciemnych kolorów, trochę już mi to przechodzi, ale pudełko musiało powstać w owym czasie fascynacji czernią w dekupażu.
Ważki na serwetkowym jasnym, eterycznym tle wydawały mi się za słodkie, za zwiewne, czułam wewnętrzną potrzebę skonfrontowania ich z mrocznym tłem. A żeby nie było tak topornie i całkiem gotycko :), zastosowałam zielone i niebieskie przetarcia.
Oczywiście całe tło jest namalowane i przecierane po przyklejeniu ważek i kwiatów... Gdy rękodzieło pozostaje jedyną formą gimnastyki, to warto się pomęczyć, chociażby dla zdrowotności :)
Całość wylakierowana na połysk (Stamperia).
Wnętrze skrzyneczki jest również freestylowo pomaziane rozcieńczoną nieco farbą w dwóch kolorach.
A na zakończenie dosyć ekscentryczny recyklingowy wazonik z buteleczki po syropie, który swoją kolorystyką i klimatem nawiązuje do ważek :), a wykonałam to dzieło podczas wizyty u (słynnych już na moim blogu :) Romanów w Jedlinie Zdroju, gdzie odpoczywałam po warsztatach dla nauczycielek. I zrobiliśmy sobie takie dekupażowe after party... Dodam, że wazonik jest obklejony ścinkami serwetek, więc jest recyklingowy TYM BARDZIEJ :)
To ja "po godzinach" :) |
wtorek, 21 października 2014
Powrót po latach świetlnych-metamorfoza stołeczka.
Ach, już chyba będę musiała się pogodzić z tym, że mój blog to raczej taki "niedzielny" będzie...
A miało być regularnie, żywo, kursy, konkursy, migające światełka...:) Nie ukrywam, że trochę zabrał mi moc przeznaczoną na bloga wszechmocny Facebook, od którego - co tu kryć - jestem uzależniona...:)
Oczywiście zapraszam, bo tam się więcej dzieje:
https://www.facebook.com/Wszechpracownia
Niemniej dziękuję moim Obserwatorom i osobom, które mimo wszystko tu zaglądają i zostawiają komentarze. Zaklinam się na wszystkie świętości, że jeszcze w tym roku ogłoszę konkurs, bo okazji jest wiele, tylko tego czasu ciągle brak... Ale to truizm, więc zakończmy biadolenie i przejdźmy do stołeczka...
Od czegoś trzeba zacząć ten come back, a stołeczek to dobra rzecz, bo kojarzy się z przysiadnięciem (przysiąściem?) na chwilę, z zatrzymaniem się... A tego w dzisiejszych czasach tak często brak.
Zydelek ów ma swoje lata, trafił w moje ręce z domu rodzinnego, pamiętam że przeważnie stał w kuchni i służył do obierania ziemniaków (głównie mojej Mamie :)) Zakładało się jeszcze na niego taką gąbkę oprawioną w materiał na gumce, żeby miękcej było w pupę :)
Po latach stołeczek uległ pewnej degradacji, co widać na zdjęciach, ale najważniejsze że jego konstrukcja wciąż trzyma się mocno i zydelek spełnia swoją funkcję.
Jego rewitalizację rozpoczęłam od zaszpachlowania rys, pęknięć i ubytków, poszło na to duużo szpachlówki sosnowej, potem wyrównywanie, szlifowanie, wygładzanie... Tak było w trakcie :)
Co do dalszego etapu, czyli zdobienia, od razu miałam wizję wzorcowo-kolorystyczną. Wiedziałam, że właśnie ta serwetka z oliwkami, i zielone nóżki... Gdzieniegdzie pod spodem ciemniejsze, przecierane, na wierzchu oliwkowe.I tak oto... Oliwkowy zydelek...
Cieszę się, że ma nowe szatki, że nie uległ zapomnieniu...
Fajnie, jakby doczekał się czegoś do kompletu, jakiegoś innego mebelka, a może poduszki? :)
Pozdrawiam Was, ściskam serdecznie!
A miało być regularnie, żywo, kursy, konkursy, migające światełka...:) Nie ukrywam, że trochę zabrał mi moc przeznaczoną na bloga wszechmocny Facebook, od którego - co tu kryć - jestem uzależniona...:)
Oczywiście zapraszam, bo tam się więcej dzieje:
https://www.facebook.com/Wszechpracownia
Niemniej dziękuję moim Obserwatorom i osobom, które mimo wszystko tu zaglądają i zostawiają komentarze. Zaklinam się na wszystkie świętości, że jeszcze w tym roku ogłoszę konkurs, bo okazji jest wiele, tylko tego czasu ciągle brak... Ale to truizm, więc zakończmy biadolenie i przejdźmy do stołeczka...
Od czegoś trzeba zacząć ten come back, a stołeczek to dobra rzecz, bo kojarzy się z przysiadnięciem (przysiąściem?) na chwilę, z zatrzymaniem się... A tego w dzisiejszych czasach tak często brak.
Zydelek ów ma swoje lata, trafił w moje ręce z domu rodzinnego, pamiętam że przeważnie stał w kuchni i służył do obierania ziemniaków (głównie mojej Mamie :)) Zakładało się jeszcze na niego taką gąbkę oprawioną w materiał na gumce, żeby miękcej było w pupę :)
Po latach stołeczek uległ pewnej degradacji, co widać na zdjęciach, ale najważniejsze że jego konstrukcja wciąż trzyma się mocno i zydelek spełnia swoją funkcję.
Jego rewitalizację rozpoczęłam od zaszpachlowania rys, pęknięć i ubytków, poszło na to duużo szpachlówki sosnowej, potem wyrównywanie, szlifowanie, wygładzanie... Tak było w trakcie :)
Co do dalszego etapu, czyli zdobienia, od razu miałam wizję wzorcowo-kolorystyczną. Wiedziałam, że właśnie ta serwetka z oliwkami, i zielone nóżki... Gdzieniegdzie pod spodem ciemniejsze, przecierane, na wierzchu oliwkowe.I tak oto... Oliwkowy zydelek...
Cieszę się, że ma nowe szatki, że nie uległ zapomnieniu...
Fajnie, jakby doczekał się czegoś do kompletu, jakiegoś innego mebelka, a może poduszki? :)
Pozdrawiam Was, ściskam serdecznie!
środa, 1 października 2014
Ogłoszenie - niedziela z decoupage - herbaciarki i zakładki - warsztaty.
Nie ma nic lepszego niż kubek herbaty i książka,
zwłaszcza w długie jesienne wieczory. A że najlepiej smakuje herbata z
własnoręcznie ozdobionej drewnianej herbaciarki, zapraszam na warsztaty!
Wykonamy herbaciarkę i zakładkę do książki, w klimacie jesiennym, ale niekoniecznie. Zastosujemy technikę serwetkową, papiery do decoupage, kolorowe liście i suszone kwiaty.
A wszystko to w przepięknym i klimatycznym miejscu, jakim jest KT Kwiatowe Studio - kwiaciarnia i galeria.
Kwiatowe Studio mieści się we Wrocławiu, przy ul. Jedności Narodowej 155 i chwilowo (a może i dłużej...:) tam będą odbywały się moje warsztaty.
Zapewniamy wszystkie narzędzia i materiały, ozdobione przedmioty uczestnicy zabierają do domu. Herbata, kawa i coś słodkiego w cenie warsztatów.
Kiedy? 19 października 2014 r., godz. 16.00
Czas trwania: 2,5 godziny
Koszt: 75 zł/osoba
Zapisy: wszechpracownia@wp.pl
Ilość miejsc ograniczona! Serdecznie zapraszam. Poniżej herbaciarki wykonane na moich wcześniejszych warsztatach.
Wykonamy herbaciarkę i zakładkę do książki, w klimacie jesiennym, ale niekoniecznie. Zastosujemy technikę serwetkową, papiery do decoupage, kolorowe liście i suszone kwiaty.
A wszystko to w przepięknym i klimatycznym miejscu, jakim jest KT Kwiatowe Studio - kwiaciarnia i galeria.
Kwiatowe Studio mieści się we Wrocławiu, przy ul. Jedności Narodowej 155 i chwilowo (a może i dłużej...:) tam będą odbywały się moje warsztaty.
Zapewniamy wszystkie narzędzia i materiały, ozdobione przedmioty uczestnicy zabierają do domu. Herbata, kawa i coś słodkiego w cenie warsztatów.
Kiedy? 19 października 2014 r., godz. 16.00
Czas trwania: 2,5 godziny
Koszt: 75 zł/osoba
Zapisy: wszechpracownia@wp.pl
Ilość miejsc ograniczona! Serdecznie zapraszam. Poniżej herbaciarki wykonane na moich wcześniejszych warsztatach.
wtorek, 29 lipca 2014
Okrąglaki część ostatnia. Kocie sprawy.
Witam, znowu we Wrocławiu, powrót i przystosowanie jak zwykle ciężkie... Brak tlenu...:) Odkryłam, że w takich przypadkach dobrze robi spacer po mieście, oswajanie się z nim na nowo, patrzenie, co się zmieniło w okolicy podczas naszej nieobecności... Jaki sklep upadł, jaki się pojawił, która kamienica została wyremontowana, jaka budowa się zaczęła... Od razu po takiej przechadzce się lepiej poczułam, uspokoiłam, pogodziłam się z losem ;)
Mam mnóstwo rzeczy do pokazania, niektóre stare, niektóre zupełnie nowe... Chciałabym jednak zakończyć (przynajmniej chwilowo) temat okrągłych sklejkowych pudełek, które należą raczej do działu "stare" :)
Uwaga, będzie bardzo kocio :)
Na pierwszy rzut kocia familia: wieczko niezbyt skomplikowane, za to dół trochę kombinowany, przyklejanie, malowanie... Taki kosmicznie odjechany wyszedł :) Szkoda, że nie zrobiłam więcej zdjęć, na których byłoby lepiej widać ten dół pudełka ale, koty bardzo się śpieszyły do Niemiec, gdzie mają swój nowy dom :)
Jako drugi zaprezentuje się kot zwany Łowcą... Został sklecony z 3 różnych serwetek, po czym zakupiony na kiermaszu przez mamę jako prezent-niespodzianka dla dziecka-miłośnika kotów. Mam nadzieję, że dziecko poczuło się uszczęśliwione i że Łowca również dobrze sobie radzi w nowym domku ;)
Na zakończenie powszechnie znana "Audrey", która w koci temat wpisuje się jak najbardziej choćby z racji swojej urody :) Serwetka niniejsza to motyw z filmu "Śniadanie u Tifanny'ego". Film uwielbiam, a zwłaszcza książkę Trumana Capote, na podstawie której powstał. Główna bohaterka Holly grana przez Audrey Hepburn mieszkała z rudym kotem...
To pudełeczko jest w klimacie podobnym, co poprzednie, również zużyto 3 serwetki (oczywiście, nie całe). Pudełko powędrowało w ręce Ani, wolontariuszki z Kijowa, która pomagała mi w prowadzeniu półkolonii dla dzieci w Domu Edyty Stein.
To tyle na dzisiaj, kochajcie koty! Buźka! :)
Mam mnóstwo rzeczy do pokazania, niektóre stare, niektóre zupełnie nowe... Chciałabym jednak zakończyć (przynajmniej chwilowo) temat okrągłych sklejkowych pudełek, które należą raczej do działu "stare" :)
Uwaga, będzie bardzo kocio :)
Na pierwszy rzut kocia familia: wieczko niezbyt skomplikowane, za to dół trochę kombinowany, przyklejanie, malowanie... Taki kosmicznie odjechany wyszedł :) Szkoda, że nie zrobiłam więcej zdjęć, na których byłoby lepiej widać ten dół pudełka ale, koty bardzo się śpieszyły do Niemiec, gdzie mają swój nowy dom :)
Jako drugi zaprezentuje się kot zwany Łowcą... Został sklecony z 3 różnych serwetek, po czym zakupiony na kiermaszu przez mamę jako prezent-niespodzianka dla dziecka-miłośnika kotów. Mam nadzieję, że dziecko poczuło się uszczęśliwione i że Łowca również dobrze sobie radzi w nowym domku ;)
Na zakończenie powszechnie znana "Audrey", która w koci temat wpisuje się jak najbardziej choćby z racji swojej urody :) Serwetka niniejsza to motyw z filmu "Śniadanie u Tifanny'ego". Film uwielbiam, a zwłaszcza książkę Trumana Capote, na podstawie której powstał. Główna bohaterka Holly grana przez Audrey Hepburn mieszkała z rudym kotem...
To pudełeczko jest w klimacie podobnym, co poprzednie, również zużyto 3 serwetki (oczywiście, nie całe). Pudełko powędrowało w ręce Ani, wolontariuszki z Kijowa, która pomagała mi w prowadzeniu półkolonii dla dzieci w Domu Edyty Stein.
To tyle na dzisiaj, kochajcie koty! Buźka! :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)