Witajcie,
jak widać ambitnie zaczynam nowy rok, 2 stycznia a ja już piszę :)
Zważywszy że miniony rok zakończył się skandaliczną statystyką 2 (słownie: dwóch postów!!!)
(W zasadzie to zaczęłam wczoraj, czyli 1 stycznia, ale perspektywa wieczornego obejrzenia filmu okazała się bardziej kusząca, niż dokończenie posta...)
Może 2018 będzie dla mojego bloga bardziej łaskawy? Ale nic to, już wiem, że żadne obietnice częstszego pisania nie przynoszą efektów, zatem po prostu: co będzie to będzie.
Dziś pokażę Wam pomysł, który już od dawna chodził mi po głowie... Chciałam zrobić coś dla siebie, coś co będzie mi się podobać, no i znudził mi się dotychczasowy domowy chustecznik
w klimacie haftu kaszubskiego, który nijak nie pasował do i tak już mocno eklektycznego wystroju "dużego pokoju".
Napiszę przy okazji o syndromie, który mnie jakiś czas temu ogarnął: przeglądam, przerzucam dziesiątki posiadanych serwetek, i nic mi się nie podoba... Wszystko jakieś takie oklepane, banalne, wszystko już było... Nuda i zniechęcenie... Też tak macie dekupażystki czasem? Wiem że często dziewczyny wyprzedają swoje kolekcje serwetek, może w celu ich całkowitej wymiany?
Ostatnio mam coraz częściej takie myśli... A może to znak, żeby zacząć w końcu wymyśać własne wzory, wziąć się za malowanie, sięgać do własnej głowy po coś nowego?
Eh, sama nie wiem, tym bardziej z ekscytacją wchodzę w Nowy Rok :) Wizja rychłej przeprowadzki, większej ilości miejsca na oddech twórczy-zobaczymy :)
Powrócmy jednak do chustecznika. Pokazywałam Wam kiedyś moją patchorkową krowę?
Oklejoną ścinkami różnych serwetek i malowaną konkturówką ...
Wiedziałam, że na pewno powstanie jeszcze coś w tym klimacie, na ukończeniu jest jelonek, również z papier-mache.Jak skończę, to wrzucę zdjęcie. A-podobny kierunek miały 2 lampy, o których też pisałam, ale przypomnę je tutaj:
Nakupiłam kiedyś serwetek w kratkę, kropki, wzorki, paski, ale jakoś rzadko ich używałam... I oto znalazł się sposób na ich wykorzystanie! Mnóstwo mniej więcej równej wielkości kwadratów, prostokątów przyklejonych obok siebie. Trochę to było pracochłonne, wycinanie tego i dopasowywanie, ale poza tym żadna filozofia. Zastanawiałam się jeszcze nad dodaniem reliefowych konturów, ale jednak odpuściłam, bojąc się że będzie za dużo się działo...
A, wykończyłam chustecznik jednym z moich ulubionych lakierów: Touch Me (ToDo) - jest taki matowy i aksamitny w dotyku. Jakby na prawdę pokryty był tkaniną.
Chustecznik strrasznie mi się podoba, jest taki "inny"... Lubię sobie na niego popatrywać i wyciągać smarkatki :)
A Wy co sądzicie?
Szczęśliwego, obfitego w pomysły i realizacje Nowego Roku 2018 Wam życzę :)
Witam.Czy mozna sie z Pania jakos skontaktowac.Chcialbym kupic od Pani ozdobna kanke na mleko bo tak mi sie podoba.Moj mail sebastian.poprawski@vp.pl
OdpowiedzUsuń