Temat transferu, (czyli przenoszenia wydruku na powierzchnię np. drewnianą) intrygował mnie od dawna. Przeglądając internet natknęłam się na wiele metod i materiałów, począwszy od kleju wikol, poprzez rozpuszczalnik nitro, zmywacz do paznokci, na specjalnych gotowych środkach kończąc. Każda z tych metod ma swoje minusy: a to długi czas oczekiwania na efekt, a to straszny smród, a nawet szkodliwość dla zdrowia. (U jednej z blogerek, namiętnych transferowiczek, lekarz wykrył aceton w moczu. Nie muszę dodawać, że używała ona właśnie tej substancji do swoich poczynań) :)
Ale zostawmy na razie te mrożące krew w żyłach historie...
Postanowiłam w końcu i ja zrobić "mój pierwszy transfer"... Przypasowała mi wizualnie do tego stojąca półeczka-przybornik, którą zakupiłam w Empiku. Mimo, że to chińszczyzna, urzekł mnie jej kształt i promocyjna cena, no i bach...skusiłam się.
Jak to zwykle u mnie, na początku była wizja, czyli widzę: biel+postarzenia+napis+elementy lawendy...
Lawendę i wszystko, co z nią związane (kolor, zapach, wdzięczny kształt) miłuję od dawna. Nawet kiedyś uprawiałam ją na kawałku rabatki i robiłam pachnące woreczki do szafy. Choć minęło 7 lat, ciagle toto pachnie! Serio.
Dlatego co jakiś czas obiecuję wykonać coś "w ten lawendowy deseń", choć może i on jest oklepany...Trudno.
Zatem, jak to było dalej z przyborniczkiem?
1. Pomalowałam TYLKO krawędzie ciemnoszarą farbą.
2. To, co pozostało, (czyli całość oprócz tych krawędzi) farbą jasnoszarą.
3. Posmarowałam te ciemniejsze krawędzie kawałkiem świeczki.
4. Następnie całość pokryłam białą farbą akrylową.
5. Po wyschnięciu, pocierając papierem ściernym tu i ówdzie (głównie miejsca wcześniej pociągnięte świeczką) uzyskałam efekt podniszczenia, obdrapania, fachowo zwany "shabby chic".
6. Wycięłam z serwetki i przykleiłam elementy lawendowowe.
A transfer zostawiłam na koniec...I w tym miejscu należy się wielki i szacowny ukłon w stronę Iszart z blogu deco-szuflada.blogspot.com, która robi świetne grafiki i w dodatku każdy, kto chce, może z nich za friko skorzystać! Co niniejszym uczyniłam na tej pracy.
Cud-malina dziewczyna ta Iszart! :)
Mało tego, dzięki niej dowiedziałam się o istnieniu środka CarPlan, który świetnie nadaje się do przenoszenia grafiki nie tylko na drewno, ale i na inne powierzchnie, np. materiał.
Grafikę przeniosłam właśnie przy pomocy tego środka.
W skrócie robi się to tak:
-przykładamy wydruk z drukarki laserowej zadrukowaną stroną do powierzchni (w przypadku pisma musi być w odbiciu lustrzanym),
-nasączamy wydruk preparatem CarPlan (np. przy pomocy wacika, na który psikamy środek),
-dociskamy przy pomocy łyżeczki.
Po szczegóły tej metody odsyłam do blogu Iszart, która pięknie wszystko opisała krok po kroku i zilustrowała zdjęciami.
Muszę przyznać, że wydruk przenosi się elegancko, choć za pierwszym razem dobrze jest trochę poćwiczyć na jakiejś neutralnej powierzni, żeby wyczuć, ile psikać CarPlanu, jak mocno dociskać, itp. Mnie się napis "de Lavande" trochę rozciapał, ale to tylko dodaje uroku (w końcu to shabby chic!)
Na koniec jeszcze trochę lakieru bezbarwnego i przybornik powędruje do Mamy...
Ponieważ w promocyjnym komplecie razem z przybornikiem nabyłam mimi-półeczkę z dwoma wieszaczkami, postanowiłam przyozdobić ja w podobnym stylu, tyle że bez grafiki. Ta półunia ;) również wyląduje w kuchni u mojej Mamy, na ścianie nad przybornikiem. Chyba.
A na zakończenie Kosz Pełen Lawendy... Obrazek (dekupaż na płycie MDF) miał posłużyć jako ćwiczenie efektu spękań, ale niestety - spękania już kolejny raz mi nie wyszły (no, może pod lupą są widoczne).
Nie będę się zatem rozpisywać na temat tego obrazka... Po prostu jest... Niedokończony. Czeka na jeszcze jakieś podrasowanie, na pomysł... A może zostanie w tej postaci? Poczekamy, zobaczymy...
Pozdrawiam wszystkich fanów lawendy, i nie tylko!
Wyszedł Ci bardzo stylowy zestaw, z pewnością spodoba się Mamie.
OdpowiedzUsuńMiłośniczka lawendy - Gosia :))
Mam nadzieję, że się Jej spodoba :) Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBardzo ładny komplet :)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam zapach lawendy...
Zapraszam do siebie!
Agata-Truskawkownia
Witaj, pozwoliłam sobie pożyczyć jedno ze zdjęć Twojej lawendowej skrzyneczki do mojej nowo powstałej stronki na blogu z wyróżnionymi przeze mnie pracami transferowymi - jeśli oczywiście nie wyrażasz na to zgody - fotografia i link znikną, pozdrawiam serdecznie, iszart
OdpowiedzUsuńKochana! No jasne, że się zgadzam i cieszę, baaardzo cieszę!! :)) Pozdrówka!
OdpowiedzUsuń