Translate

poniedziałek, 25 lipca 2016

Tym razem konie...

Witajcie po latach świetlnych...
Serio głupio aż mi się zrobiło, jak zobaczyłam datę ostatniego wpisu :)

Tak się składa, że jestem na wakacjach w miejscu, do którego jeżdżę co roku, i przypomniały mi się pudełka, które wykonałam akurat będąc tu 4 lata temu...

A że aktualnie nie posiadam odpowiednich zdjęć ostatnich rzeczy, które zrobiłam (zwyczajnie nie miałam weny, ani gdzie ich ustawić do sfotografowania w taki sposób, aby wydobyć ich cały urok ;), wrzucam te akurat koniki... Mam niejasne wrażenie, że już kiedyś o nich pisałam, ale jeśli nawet, to kto to pamięta...

A że wakacje to taki czas, że nawet zatwardziałe mieszczuchy pewnie choć raz przewiozą dupkę na jakimś nadmorskim kucu, tym bardziej nie waham się użyć tych zdjęć ;)

Jedno z pudełek powstało dla mojej chrześnicy Julki, drugie dla mojej chrześnicy Sary.

Pierwsza nadal jest zapaloną i aktywną "koniarą", drugiej już przeszło...

Z ciekawostek: po raz pierwszy zastosowałam tutaj kredki akwarelowe (tło pędzących koni na pierwszym pudełku).
Generalnie dość długo zeszło mi na tych szkatułkach, być może są trochę "przemęczone" (te złote reliefy, po co, ach po co?...), teraz bym już zupełnie inaczej temat ugryzła... Ale takie spojrzenie z perspektywy też dobrze robi.

Cieszę się, że udało misię napisać i dać znaka, że jeszcze żyję blogowo :)

Uściski z nad Jeziora Wieleńskiego!

Pudełko dla Julki:






I zachowało się tylko jedno zdjęcie pudełka dla Sary. Nie wiem, czemu, trochę szkoda.