Translate

wtorek, 27 maja 2014

Okrąglaki cz. 2 - Przysmolona piwonia

Piwonii czas jak najbardziej, właśnie do mnie dolatuje upojny zapach, chociaż kwiaty (od Mamy z działki) znajdują się w pewnej odległości od mojego komputerowego stanowiska...

W związku z tym mój drugi seryjny okrąglak szczęśliwie wpisuje się w okoliczności przyrody i pory roku, a raczej kwitnienia. Nieważne, że powstało to pudełeczko chyba jeszcze w kalendarzowej zimie i znalazło nowy domek podczas Ręki Dzieła Festu...

Wieczko pudełka poszło mi nawet sprawnie, w sensie, że wiedziałam, jaki efekt chcę osiągnąć i to mi się udało. Gorzej było z dołem, raz po raz korciło mnie, co by dodać jakiś element pasmanteryjny, np. czarną koronkę... Albo wstążeczkę... Albo jakieś perełki...

Ale w końcu nic nie dodałam, i chyba dobrze. Pudełko zostało wykonane przy użyciu standardowych środków do decoupage, czyli serwetka, farby akrylowe, czarna patyna (bez której ostatnio nie mogę się obejść), lakier połysk.
To chyba tyle, nie ma co się więcej rozpisywać.
Na końcu piwonie prawdziwe, te, które mi tak pachną... Że ach...:)





Dobrej nocy.

wtorek, 13 maja 2014

Okrąglaki cz. 1 - zeberki

Witam! Okrąglaki, czyli sklejkowe pudełka z pokrywką. Swego czasu nakupowałąm ich trochę, co by sprawdzić, jak się zachowują przy obróbce... Poza tym, że trafiłam na egzemplarz, w którym pokrywka bardzo ciasno (wręcz zbyt, co okazało się po przyklejeniu serwetki) przykrywała pudełko, nie było żadnych sensacji.
Moje dotychczasowe okrąglaki  zostały zdominowane przez faunę i florę. Wszystkie, poza zeberkami są już "u ludzi"... Robiłam te pudełka z zamysłem komercyjnym i myślałam, że zeberki jako pierwsze znajdą nowy dom, a tu taki psikus :) Tym bardziej, że podkładki z takimż motywem sprzedały się szybko. A pudełko zostało...

Widocznie musiało poczekać na ostatni etap swojej metamorfozy - może potencjalny nabywca wyczuwał, że one są niedokończone? Chociaż niby dokończone były...

Czy też tak macie, że czasem jakąś rzecz dopieszczacie, zamęczacie, ciągle coś dodajecie, zmieniacie? Niektóre prace zrobi się raz i już. Nie chce się nic w nich zmieniać. A niektóre zupełnie odwrotnie.

Oto pierwotna wersja zeberek:  z białym bokiem pokrywki):


Potem stwierdziłam, że ten biały bok nie może być biały i posmarowałam go delikatnie czarną patyną. Ale też mi się nie spodobało. Więc pomazałam mocniej (także dookoła zeberek), co wymagało kilkudniowego schnięcia... Więc tak oto:


Która wersja lepsza, oceńcie sami. A na koniec wersja pudełka z grudnia - powędrowało pod choinkę dla Michaliny:


A już na prawdę na sam koniec podkładki, które też ostatecznie wyglądały trochę inaczej, niż na tym zdjęciu :) To na dzisiaj tyle, w kolejnej odsłonie koty. Pozdrówka! :)